"O czym Ty, Człowieku, opowiadasz...". Malwina Chojnacka
„O czym Ty, Człowieku, opowiadasz..." to projekt, który kieruję go do autorów, którzy chętnie opowiedzą o swoich doświadczeniach dotyczących nie tylko pisania, ale przede wszystkim ogólnego spojrzenia na polski rynek wydawniczy, literaturę.
Na czym polega ów projekt? Wystarczy odpowiedzieć na kilka prostych, poniższych pytań.
Nazywam
się Malwina Chojnacka. Jestem pisarką, dramatopisarką i
scenarzystką. Dotychczas napisałam trzy powieści:
„Syndrom starszej siostry”, dwa tomy „Karmy":
„Odważne i romantyczne” oraz „Sekrety i uprzedzenia",
a czwarta "Demeter"
(thriller) ukaże
się już
w lutym.
Moje opowiadanie „Życzenie Oli” znalazło się w tomie „Nasze
polskie wigilie”. Piszę także sztuki teatralne – jedna z nich
pt.
„Upał” dostała wyróżnienie w Konkursie Teatroteki i we
wrześniu 2021 roku została zrealizowana dla telewizji w
reżyserii:
Karoliny
Kirsz, w rolach głównych: Ewa Skibińska, Marcin Troński, Zofia
Domalik, Julia Konarska i Piotr Tołoczko. Moja komedia „Mister
Enigma” grana jest od czterech lat przez warszawski Teatr Podaj
Dalej. Film „Przestrach” Joanny Szymańskiej, do którego
napisałam scenariusz i, w którym zagrali między innymi Mariusz
Kiljan, Rafał Zawierucha i Joanna Trzepiecińska,
otrzymał Nagrodę Publiczności podczas Festiwalu Filmowego
Kameralne Lato, był prezentowany na festiwalach Nowe Horyzonty we
Wrocławiu i Warsaw Film Festival, a teraz zakwalifikował się na
festiwale w Chicago i w Austin (USA).
Jestem także autorką scenariuszy ponad czterdziestu odcinków
seriali obyczajowych (Polsat,
Polsat Cafe).
A.K. Czym dla Ciebie jest słowo? Czy masz jakieś swoje ulubione i lubisz go nagminnie stosować?
M.Ch. Słowo jest dla mnie wspaniałym narzędziem pracy. Narzędziem niezwykle plastycznym, którym można kreować światy i bohaterów. Jako pisarka, dramatopisarka i scenarzystka jestem bardzo wrażliwa na słowa. Gdy tworzę dialogi, są dla mnie jak partytura dla muzyka. Ważny jest rytm, płynność. Gdy podczas pracy ktoś mi cokolwiek zmienia w tekście, natychmiast to zauważam, jak dźwięk, który jest nie do końca mój. Praca pisarza wygląda jak praca kompozytora. Słowa są nutami, dźwiękami. Nie mam ulubionych słów. Staram się, żeby moi bohaterowie różnili się sposobem mówienia.
A.K. Twoja definicja „kultury słowa”.
M.Ch. Czymś innym jest kultura słowa w mowie potocznej, a czymś innym podczas pisania. Ostatnio pisałam thriller i oczywiście antagoniści używają tam czasami wulgaryzmów. Dbam bardzo o realizm, tak więc niestety, tego typu postaci nie mogą być mistrzami mowy polskiej. Najważniejszy jest dla mnie realizm i naturalizm. Może dlatego moje książki, jak twierdzą czytelnicy: wciągają i nie mogą się od nich oderwać. Są słowa, których bardzo nie lubię, jak np. „rozdawajka”. Brzmi trochę infantylnie. Dlatego na mojej stronie FB Malwina Chojnacka strona autorska używam słowa „konkurs”.
A.K. Jak, Twoim zdaniem, zmienia się język literacki? Czy ta zmiana zmierza w dobrym kierunku?
M.Ch. Nie zawsze ta zmiana zmierza w dobrym kierunku. Ale pisarz musi mieć dobry słuch i pamiętać, że są słowa czy zwroty, które powoli wychodzą z użycia. Gdy zaczyna się je stosować w tekście literackim, brzmią śmiesznie, sztucznie, chociaż czterdzieści lat temu na przykład brzmiały naturalnie.
A.K. Dlaczego w ogóle piszesz, tworzysz? Piszesz według planu, robisz research, czy jednak poddajesz się fali fabuły na bieżąco?
M.Ch. Piszę, bo kocham pisać. Moja pasja stała się moim zawodem, dlatego muszę uważać, bo czasem przesadzam i to już ociera się o pracoholizm. Uwielbiam wyrażać się poprzez pisanie, ukazywać swoje podejście do ludzi i do świata, swoje obserwacje, przemyślenia i doświadczenia. Gdy piszę powieść, to mam tylko bardzo delikatny zarys i poddaję się fali fabuły na bieżąco. Tak było w przypadku cyklu „Karma”. Wiedziałam, że będą trzy bohaterki i ich kawiarnia o nazwie Karma. I jeszcze dwanaście miesięcy z ich życia. Do tego narracja w pierwszej osobie (trzech bohaterek naprzemiennie). I jeszcze czas teraźniejszy, który bardzo lubię, bo wciąga nas natychmiast w sytuację bohatera. Podobnie dzieje się, gdy tworzę sztukę teatralną. Jest tylko niewielki zarys fabuły i spis postaci. Co zrobią bohaterowie i jak się zachowają w sytuacji, w której się znajdą, to jest już wielka improwizacja. I bardzo to lubię. Gdy piszę scenariusze, nie mogę improwizować i muszę trzymać się ściśle tak zwanej drabinki czyli ponumerowanych scen z ich dokładnym opisem. Wolę jednak improwizację, co przy pisaniu scenariuszy niestety nie wchodzi w grę. Oczywiście robię także research przed napisaniem każdego tekstu.
A.K. Pamiętasz swój debiut literacki? Napisz, jak go wspominasz i jak zmienił się od tego czasu Twój proces tworzenia. Jak debiut wpłynął na Twoje relacje ze znajomymi, bliskimi? Jakie były i są ich reakcje na to, że piszesz, tworzysz?
M.Ch. Pamiętam mój debiut literacki i uczucie, gdy zobaczyłam moją debiutancką powieść „Syndrom starszej siostry” w księgarniach. Mój proces tworzenia bardzo się zmienił od tego czasu i ja się zmieniłam. Ukończyłam dwuletnie studium pisania scenariuszy o nazwie Wytwórnia Scenariuszy przy Wytwórni Filmów Fabularnych w Warszawie. Uczestniczyłam w wielu warsztatach prowadzonych po polsku i po angielsku. Byłam bardzo zdeterminowana, jeżeli chodzi o zdobywanie wiedzy i wciąż jestem. Moje relacje ze znajomymi się nie zmieniły. Wciąż bardzo mnie wspierają i mi kibicują. Niektórzy pytają, czy nie mylą mi się projekty, które tworzę, bo ostatnio tego jest naprawdę dużo. Jeszcze w lutym ukaże się moja kolejna powieść, tym razem thriller. W halach Wytwórni Filmowej na Chełmskiej w Warszawie zakończyły się zdjęcia do telewizyjnej realizacji mojego dramatu pt. „Upał”. Film „Przestrach” Joanny Szymańskiej, do którego napisałam scenariusz, pokazywany jest na wielu festiwalach filmowych w Polsce i za granicą. A kolejny scenariusz dla tej reżyserki właśnie powstał. Moja komedia „Mister Enigma” grana jest wciąż przez warszawski Teatr Podaj Dalej. Kolejne projekty kiełkują i tego naprawdę jest sporo. Bardzo się cieszę, że bliskie mi osoby reagują entuzjastycznie na to, co robię.
A.K. Jak reagujesz na krytykę swoich dzieł (jeśli takowe się pojawiły)?
M.Ch. Biorę sobie do serca krytykę, która jest uzasadniona i pochodzi od osoby, która rzeczywiście przeczytała, to co napisałam. Zetknęłam się także z przekręcaniem fabuły mojej powieści w recenzji po to, żeby udowodnić swoje racje, co uważam za działanie nie fair. Ale na szczęście były to pojedyncze przypadki. Bardzo się cieszę, że większość opinii i recenzji jest pozytywna.
A.K. Czy zdarzyło Ci się, pisząc swoje historie, momenty trudne, które Cię na chwilę zatrzymały?
M.Ch. Czasem pisanie jest właśnie ucieczką od momentów trudnych czy smutnych. Tak było na przykład, gdy pisałam mój najnowszy thriller. W styczniu 2021 roku byłam zamknięta na kwarantannie z bliską mi osobą chorą na COVID. Na szczęście choroba nie przebiegała bardzo dramatycznie, a ja o dziwo się nie zaraziłam. Izolacja mogłaby być bardzo trudna, gdyby nie pisanie powieści. Pisałam codziennie po osiem, dziesięć godzin, bo tak wciągnęłam się w wykreowany przez siebie świat i w intrygę kryminalną, którą stworzyłam. To na pewno pomogło mi przetrwać siedemnaście dni zamknięcia w mieszkaniu.
A.K. Po jakich twórców, autorów książek sięgasz najczęściej?
M.Ch. Kupuję mnóstwo książek. Bardzo lubię biografie, książki o sztuce, o podróżach, także tych kulinarnych. Bardzo lubię twórczość Olgi Tokarczyk, Tomasza Manna, Gabriela Garcii Marqueza.
A.K. Jak pandemia wpłynęła i wpływa cały czas na Twój proces twórczy?
M.Ch. Tak jak napisałam wcześniej. Podczas mojej kwarantanny powstał thriller i chyba jest to najmroczniejsza historia w mojej twórczości. Ale jest w tej opowieści zarówno miłość i nadzieja. To nie jest powieść do końca smutna i przerażająca. Mój proces twórczy polega na izolacji i na byciu wyłącznie ze swoimi myślami i swoją wyobraźnią, więc sposób pracy wygląda tak samo, jak przed pandemią.
A.K. Czego brakuje Ci we współczesnej literaturze i na obecnym rynku wydawniczym?
M.Ch. Z ciekawością sięgnęłabym po utwory, które są oryginalne, a nie są wyłącznie kalkami tego, co zdaniem wydawców najlepiej się sprzedaje. Nie czytam opowieści o mafiosach i porywanych przez nich kobietach, które potem się w nich zakochują i nie czytam opowieści o dworkach, domkach czy siedliskach odziedziczonych po cioci czy babci i perypetiach w ten sposób obdarowanych bohaterek. Wolę sięgnąć po coś wartościowszego. Brakuje mi w polskiej literaturze, także tej obyczajowej, wątków dotyczących praw kobiet. Jest za to mnóstwo historii o tym, że bogaty partner, który ma władzę, nawet jeżeli jest przestępcą, gwałcicielem czy działa w nielegalnej grupie przestępczej, jest tym, o czym powinna marzyć młoda dziewczyna. Uważam, że takie książki są szkodliwe, zwłaszcza jeżeli mówią o przemocy, na którą według ich autorek powinno się przymknąć oko, gdy taki partner obsypuje drogimi prezentami swoją wybrankę. Chciałabym, żeby w literaturze było więcej niezależnych i ambitnych bohaterek. I o takich kobietach staram się pisać.
A.K. Czego Ci życzyć?
M.Ch. Zdrowia,
weny i podróży. Podróże mnie inspirują, wzbogacają, dają mi
całą gamę pozytywnych emocji. Zamknięcie granic było dla mnie
bardzo przygnębiające i mam nadzieję, że taka sytuacja się nie
powtórzy.
A.K. Życzę Ci tego, z całego serca.
A.K. Na koniec, podsumowując, przedstaw czytelnikom krótki fragment swojej twórczości, który ich zaintryguje i sprowokuje do sięgnięcia po Twoją twórczość. Możesz napisać coś zupełnie nowego!
M.Ch. Proponuję fragment pochodzący z drugiego tomu mojej „Karmy” czyli z powieści „Sekrety i uprzedzenia”. To seria zawierająca zarówno wątki obyczajowe, jak i kryminalne:
„Pierwszy raz w życiu ogarnia mnie zwierzęcy strach. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę! Zastanawiam się, gdzie są nasze dokumenty, telefony?! Przy sobie nie mam nic! Nie wiem gdzie jestem i kim są ci ludzie? Oślepia mnie światło latarki. Znowu słyszę wściekłe ujadanie psów...”.
A.K. Dziękuję za rozmowę.